Do obozu gospodyń cały przedmeczowy tydzień nadchodziły niepokojące wieści i choć już wcześniej trener Maria Wąsowska, wiedziała, że nie będzie mogła skorzystać z dwóch ostoi obrony - Angeliki Kalinowskiej i Agnieszki Bakanowskiej, to optymizmem mógł napawać jedynie powrót do świetnej dyspozycji Aleksandry Orzechowskiej. Potem było już tylko gorzej. Pierwsza informacja o wracającej powoli do dyspozycji Jagodzie Stokowiec, która na zielonej szkole pechowo narusza stary uraz, kolejna druzgocząca wiadomość dotyczy prawej pomocniczki Julii Odolińskiej, która w tygodniu trafiła do szpitala i musiała przejść poważne badania, jej występ w najbliższym meczu nadal pod znakiem zapytania. Do niedzieli z powodów osobistych wypadły jeszcze Laura Czuraj, Agnieszka Wosek oraz Julia Przybyłkowicz. Do meczu z Raszynem Akademiczki przystąpiły zatem "gołą" jedenastką, a do podstawowego składu zmuszone były wskoczyć mniej doświadczone zawodniczki.
Na takie mecze jak ten zawodniczki gospodyń czekały bardzo długo, chęć rewanżu za mecz rundy jesiennej od dawna napędzał zawodniczki na treningach, jednak los tym razem zadecydował inaczej, pozbawiając gospodynie wielu atutów już przed pierwszym gwizdkiem.
Od początku Akademiczki wiedziały, że swoich szans mogą upatrywać na początku spotkania. Już w pierwszych minutach mogły objąć prowadzenie – z rzutu wolnego piłkę dogrywała Dorota Wierzbicka. Piłka przeszła do zamykającej akcję Marty Walczak, ale jej strzał został wyblokowany, a kolejne zgranie do ustawionej przed polem karnym Aleksandry Orzechowskiej, zakończone strzałem, również nie przyniosło upragnionego gola. Indywidualnych akcji próbowała Aleksandra Mielniczuk ale osamotniona nie mogła wiele zdziałać. W 22 minucie spotkania przyjezdne objęły prowadzenie po pewnym strzale Marty Majszczyk. Na 2:0 wykorzystując pasywna postawę obrony i zamieszanie podbramkowe, po podaniu Marii Worosilak,podwyższyła Patrycja Sadecka.
W drugiej części gry przeważająca stroną była drużyna przyjezdnych, która kilkakrotnie groźnie atakowała bramkę bronioną przez Zuzannę Nikisz. Seriami były podarowane przez niedoświadczoną obrończynie gospodyń rzuty rożne dla przyjezdnych, ale tu świetnie dysponowała była Zuzanna Nikisz, która pewnie wyłapywała większość piłek. Kroczące do awansu Raszynianki, w drugiej połowie do siatki trafiły tylko raz – a zrobiła to bezpośrednio z rzutu wolnego Weronika Bekker. Akademiczki stworzyły sobie zaledwie dwie dobre sytuacje do zdobycia gola: po podaniu Marty Walczak - Marlana Smolińska minęła bramkarkę gości, ale uderzyła zbyt lekko i piłkę z linii bramkowej wybiła Sylwia Młodzianowska. Dogodnej sytuacji na honorowego gola po dograniu Doroty Wierzbickiej nie wykorzystała również Patrycja Marciniak.
W tym spotkaniu Akademiczki przegrały 0:3, ale walczyły nie tylko z zespołem KS Raszyn, ale również ze swoimi słabościami. Wynik przy takiej dyspozycji gospodyń powinien być dużo wyższy, ale drużyna przyjezdnych nie potrafiła lepiej wykorzystać swoich wszystkich ofensywnych atutów tego dnia. Akademiczkom do zdobycia chociażby honorowego trafienia zabrakło dosłownie kilku centymetrów, aby piłka całym obwodem przetoczyła się za linię bramkową. Optymizmem zatem może napawać fakt, że mimo trudności gospodynie walczyły do końca spotkania i stworzyły sobie 4 bramkowe sytuacje. Należy zaznaczyć, że debiut i to od razu w pełnym wymiarze czasowym, na pełnowymiarowym boisku zaliczyła Urszula Salawa.