Emocje po derbowym meczu z warszawską Pragą wciąż nie opadły! Zapewne nikt nie spodziewał się takiego widowiska po meczu lidera tabeli i zespołu zajmującego jedno z ostatnich miejsc. Pokazałyśmy piękno futbolu odzwierciedlone w jego nieprzewidywalności.
Nastroje przedmeczowe wskazywały, że gospodynie, podejmujące nas na praskim Kawęczynie, spodziewają się łatwego zwycięstwa. My z kolei borykamy się z problemami kadrowymi wywołanymi kontuzjami i stawiłyśmy się w okrojonym składzie z zaledwie trzema osobami na ławce.
Wszystko wskazywało na to, że nie będzie nam dane podjąć równej walki z liderem pierwszej ligi.
Ale matematyka matematyką, a boisko zweryfikowało rzeczywistość. Od pierwszych minut grałyśmy odważnie, natomiast zawodniczki MUKS-u zostawiały nam wiele miejsca do gry. Z dobrego rozegrania akcji i po kluczowym podaniu do Weroniki Bekker w 8 minucie mogła paść bramka na 1:0 dla nas. W ostatniej chwili zdążyły ją jednak dogonić obrończynie i wynik pozostał bezbramkowy - choć nie na długo.
W 22 minucie wywalczyłyśmy rzut rożny. Wrzucona w pole karne piłka jakby sama szukała głowy Sylwii Młodzianowskiej, która pewnym strzałem posłała ją wprost do siatki rywalek. I mamy niespodziankę przy ul. Kawęczyńskiej!
Do końca pierwszej połowy gospodynie szukały okazji do pokonania naszej bramkarki, jednak nie udało im się stworzyć groźnej akcji.
W drugiej odsłonie meczu gra pozostawała wyrównana. Nadal bezbłędnie zachowywała się nasza formacja obronna, a ofensywnie grające: Inga Kania, Weronika Bekker, Magda Zielińska i skrzydłowe: Maria Worosilak z Marią Geszprych szukały swoich okazji.
Niestety w 70. minucie po rozegranym przez prażanki rzucie rożnym nie udało się przeciąć dogrania do prawoskrzydłowej zawodniczki MUKS-u, Aleksandry Ogonowskiej, która celnym strzałem nie dała szans naszej bramkarce.
Stan 1:1 utrzymywał się aż do ostatniej minuty. Podopieczne trenerów Machnackiego i Anglarta w doliczonym czasie gry wykorzystały swoją ostatnią możliwą szansę i po bardzo dobrej wrzutce z rzutu wolnego, nieupilnowana Agnieszka Szybińska dołożyła nogę i tym samym w ostatnich sekundach zapewniła swojej drużynie 3 punkty.
W dramatycznych okolicznościach nie udało się wywalczyć kolejnego punktu. Porażka w ostatnich sekundach boli najbardziej, ale taki jest sport. Pokazałyśmy, że stać nas na grę na wysokim poziomie i wkrótce potwierdzimy to w Gorzowie w meczu z lokalnym Stilonem.
Skład KS Raszyn:
K.Orepuk - I.Boros, S.Młodzianowska, N.Chojnicka, J.Piskorz - M.Geszprych (50' A.Poziomecka), W.Bekker, M.Adamczyk (86' A.Żmudzka), M.Zielińska, M.Worosilak (C) - I.Kania
Bramki- S.Młodzianowska