Niestety kolejny raz nie udaje nam się wywalczyć punktów w meczu ligowym. Kolejny raz musimy informować o spotkaniu przegranym w dobrym stylu, ale jednak przegranym. Wynik 3:0 sugeruje, że był to mecz do jednej bramki. Tak oczywiście nie było, rozegrałyśmy przyzwoity pojedynek, na który złożyła się ospała, słaba pierwsza połowa, bardzo dobra druga odsłona spotkania i ostatnie 10 minut, które zaważyło na końcowym wyniku.
Trener i Klub wiele poświęcili, by dobrze przygotować nas do tego meczu. Przyjechałyśmy do Gorzowa po 21:00 w sobotę, zjadłyśmy przepyszną i obfitą kolację (dziękujemy hotelowi Azyl za gościnę!), spotkałyśmy się na wieczornej odprawie. Każda miała 8-9 godzin na sen i dojście do siebie po męczącej podróży.
Niedzielę zaczęłyśmy od półgodzinnego rozruchu po okolicznych gorzowskich uliczkach. Cały ten weekend był podporządkowany temu, byśmy mogły zaliczyć dobry występ na stadionie Stilonu.
Niestety - po świetnym występie w minioną niedzielę z liderem tabeli, warszawskim MUKS-em, zagrałyśmy o wiele słabszy mecz. Przez pierwszych 45 minut nie udało nam się oddać choćby jednego strzału na bramkę i wcale nie było po nas widać woli walki czy pragnienia sięgnięcia po 3 punkty. Co gorsza, w 13 minucie po nieuważnym zachowaniu we własnym polu karnym po rozegranym rzucie rożnym pozwoliłyśmy przeciwniczce przyjąć piłkę i oddać na nasze nieszczęście celny strzał na bramkę.
Po burzliwej rozmowie w szatni wyszłyśmy na murawę z werwą, którą niektórzy nazywają sportową złością. Po gwizdku rozpoczynającym drugą połowę dosłownie rzuciłyśmy się do ataku i przez najbliższe 35 minut nie pozwoliłyśmy gospodyniom dojść do słowa. Dwoiłyśmy się i troiłyśmy, raz po raz tworząc groźne sytuacje bramkowe, jednak golkiperka Stilonu rozegrała tego dnia wspaniały mecz. Kilka świetnych okazji miała nasza nominalna napastniczka Inga Kania, trzykrotnie z dogodnej pozycji rzut wolny wykonywała Weronika Bekker. Za każdym jednak razem tor lotu piłki zmierzającej do siatki przecinała doskonale dysponowana bramkarka Stilonu. Wyrównująca bramka bardzo długo wisiała w powietrzu, jednak w 81. minucie dezorientację naszej bramkarki i opieszałość obrończyń po raz kolejny bezlitośnie wykorzystały gospodynie. Wynik 2:0 na niecałe 10 minut przed końcem regulaminowego czasu skutecznie podciął nam skrzydła.
W 85 minucie po raz kolejny stuprocentową sytuację miała napastniczka Stilonu, ale z pojedynku 1:1 zwycięsko wyszła nasza bramkarka Kasia Orepuk. Z kolejnej sytuacji nie udało nam się wyjść obronną ręką i tuż przed końcowym gwizdkiem zrobiło się 3:0.
Poza porażką doznałyśmy jeszcze jednej straty: kontuzji kolana doznała nasza pomocniczka Patrycja Sadecka. Młoda, mamy nadzieję, że uraz nie okaże się zbyt poważny i że prędko wrócisz do gry!
W najbliższą środę zagramy u siebie z warszawską Pragą o tytuł mistrza Mazowsza w ramach rozgrywek Pucharu Polski, natomiast kolejny mecz ligowy zagramy dopiero za półtora tygodnia w Koninie.
Skład: K. Orepuk - I. Boros, S. Młodzianowska, M. Adamczyk, J. Piskorz - P. Sadecka (65' - A. Poziomecka), A. Żmudzka (46' - P. Woźniakowska), M. Geszprych, W. Bekker, M. Worosilak - I. Kania